“Dlaczego czułam się zawsze sama wśród ludzi? Zmuszałam się do kontaktów z nimi, prowadziły do tego okoliczności, ale mimo najlepszej woli strach zawsze zwyciężał i po krótkiej walce rzucałam się do ucieczki. Kiedy byłam znowu sama, ogarniały mnie zupełnie inne uczucia. Zaczynałam cierpieć z powodu samotności i opuszczenia i nie mogłam znieść myśli o tym, że przyjaciele dyskutują, bawią się, śmieją, dzielą się swoimi radościami i przyjemnościami. A przecież sama unikałam tych cudownych, czarodziejskich rejonów, bo wydawało mi się, że są otoczone drutem, przez który przepuszczono prąd elektryczny dla ochrony przed włamywaczami i że i tak nie będę mogła się dostać do środka. Że więc nie warto robić wysiłku. A przecież marzyłam o możliwie najintensywniejszym życiu, chciałam poznać prawdziwy smak życia, śmiać się i płakać, być całowaną na oczach wszystkich; dostawać kwiaty, chodzić pod rękę, patrzeć przez okno na ruch uliczny... ”
“Nie, wszystko jest ok. Naprawdę. Dzięki. Trzymajcie się. Buziaki. Po prostu wszystko wokół mnie zaczyna się palić, topić jak błona fotograficzna w kontakcie z kwasem, ktoś wziął mój życiorys i zaczął go sobie kruszyć w palcach jak martwy liść. Nic się nie dzieje, po prostu w lesie o zmroku znajduję pod drzewami pochowane w kopertach dowody, że przegapiłam ponad połowę odcinków z ostatnich dwóch lat mojego życia. Że Ostatnie Parę Dni kwalifikuje mnie do recepty na bagażnik luminalu. Na kaftan bezpieczeństwa. Ale wszystko jest ok. Buziaki. Pa”